czwartek, 10 maja 2012

Kanibalizm, bezsenność, zawód, rozczarowanie, przerażenie, nawet łzy.

Jestem bardzo śmieszna i poprzez bycie nieudacznikiem jestem fantastycznym obiektem rozweselającym. Spotkam się z każdym, biorę 50zł od godziny, w końcu śmiech to zdrowie!


Koniec matur pisemnych.

Koniec wzrokowych wizyt na moim ciele.


I śmierdzę czosnkiem, o tak.

środa, 9 maja 2012

I feel terrible.

Tears fall down from my face, damaged skin, big head, fucked mind.

Oh course, it's a beautiful, dramatic choice: make your dreams come true and leave the person who IS your bigger than even the biggest dream or fuck imaginations, wake up, make your LIFE, take your time here, LOVE, have a chance, but live with awareness that you will never do what you always wanted. Stage is gone.

I am such a selfish person.
Sometimes, now, I am.



Welcome, my retarded english. Tomorrow is our own holiday!


Fuck.

czwartek, 3 maja 2012




Eksperymentuję i jestem ofiarą [dobrowolną] pewnych nauk i praktyk, które są wybitnie przyjemne, więc dlaczegoby nie zdać dobrze tej pieprzonej matury.Wszyscy o niej gadają, a fejsbuk tonie w monotematycznych postach.

Uczę się równowagi, ponoć opanowanie i wiara w siebie to już niezła droga do przejścia w wykorzystanie potencjału wodolejstwa, inteligencji i szczypty wiedzy.

Matura maturą, ale tu o MAJ chodzi! Dziwny, przeładowany maj.


Suit up i do przodu!

wtorek, 1 maja 2012

Mamy maj. Powietrze inaczej pachnie, inaczej pachnie skóra, włosy i dusza.

Mamy maj. To czas na to, by odrzucić nadmiar strachu i skłonności do histerii. Pora się skupić i przejść przez ten dziwny miesiąc jak najlepiej.

Mamy maj. Zaczął się naprawdę dobrze. Wierzę, że równie dobrze przez niego przebrnę.



Motyle w brzuchu, motyle wokół nas!  :)

niedziela, 29 kwietnia 2012

piątek, 27 kwietnia 2012







Leżę na łóżku po wyjściu z wanny. Na włosach resztki piany, ciało paruje, spływają po nim ostatnie krople. Rzucony niedbale ręcznik odkrywa lewą pierś. Delektuję się chwilą- kontroluję oddech, kontroluję siebie. W zawieszeniu chwili myślę sobie: Kurwa mać.






wtorek, 24 kwietnia 2012






Jeszcze kilka westchnień, nieco więcej mrugnięć i historia dobiegnie końca.

Słodzę mleko, które zjadam z płatkami. Praca maturalna... pisze się.


Czy można być szczęśliwie smutnym? A raczej smutno szczęśliwym?
Nic nie wznosi mnie tak jak myśl, że w piątek ostatecznie, oficjalnie rozstaniemy się. Grupa zniknie.
Znikną maski, urok ślepoty, a przyjdą myśli i tęsknota, analizy kroków, ponowne.

Może to brutalne, ale w ogóle nie szkoda mi tej szkoły i przyszłym pokoleniom serdecznie ją odradzam. Zeszła na psy, jak cudowna grupa teatralna, jak coraz większa grupa grona pedagogicznego, preferująca kąpiele w basenie hipokryzji. Życzę powodzenia tym, co wciąż trwają na obranych stanowiskach w hierarchii wartości nauczycielskich ( a wiem, że tacy są)w tym wesołym miesteczku nałogów, kurew, kretynów oraz tragedii i mam szczerą nadzieję, że nie pozwolą się podtopić innym prekursorom upadku Mickiewicza.

Żal mi niektórych ludzi, żal kontaktów, ale z drugiej strony czas pokaże jak to będzie. A ja nie wierzę w czas jako cement relacji koleżeńskich, stanowczo nie.

Patrzę wstecz, rok, dwa, trzy i odczuwam wstyd. Drogi mogły potoczyć się inaczej. Nie jest mi wcale żal. Może właśnie o to w życiu chodzi. By się porządnie najeść bólu i wstydu, zrobić wiele głupot i wyciągnąć lekcje tak dobitne, by przy kolejnych wzlotach MYŚLEĆ. Albo szukać takich osób, przy których myśleć wcale nie trzeba ;)

Słyszę ciche kroki maja, matur, koncertu, premier, wszystkich innych rzeczy i rośnie we mnie ekscytacja większa niż stres. Nie trafiają do mnie te przegadywanki o powadze egzaminów i wszechobecnym patosie. Już myślę o cichych krokach 25 maja, pierwszych wspólnych 6 miesięcy, podczas których wiele udało mi się wyjaśnić, poznać, docenić siebie, pożegnać chore nawyki i dodatkowe kilogramy ^^ Można, można wiele.




Nie mam czasu na wywody.
Matura sama się nie napisze!



sobota, 14 kwietnia 2012

Tak sobie sądzę, myślę, że myśleć i sądzić, bać się, mniej powinnam.

Oj.



Bon żur.

To był istotny, szczęśliwy piątek 13. Początek nowego życia.

piątek, 6 kwietnia 2012






Za wszystko, co dostajesz w życiu, musisz zapłacić. Pieniądze to najmniej kosztowna forma płatnosci. Gorzej, kiedy płacisz wiarą w zasady i ideały. Człowiek, który ma tej wiary mało, szybko ją traci i przestaje być człowiekiem, ale jeśli ktoś ma duszę piękną i bogatą, może zaakceptować więcej podejrzanych kompromisów i wyjść z nich cało... Pozostając człowiekiem.
 
Ale jeżeli zło jest atrakcyjne? Nagle wszystko staje się łatwe i oczywiste, znikają wątpliwosci, a zaczynają rządzic instynkty, odruchy, proste zasady.

Sam sobie wyznaczasz granicę, której nie możesz przekroczyć. Jeśli nie zrobisz nic złego, możesz spać spokojnie, ale pamiętaj: ta granica jest tuż pod twoimi nogami...