niedziela, 8 stycznia 2012

Kropki, kreski...



Wypadałoby wytłumaczyć to dziwne zjawisko przeniesienia i znacznie większego wkładu w powstanie mojego kolejnego śmietnika myślowego, niż dotychczas. 
Obiecałam sobie, że będzie inaczej. 
Chcę zobaczyć zmiany, uniknąć wstydu, nasycić się sobą, nasączyć wiedzą i czuciem. 
Dziwnie tak w nowych progach, a z drugiej strony u siebie, jak nigdy. 
Nie boję się, nie było źle.

 
Miałam, mówiąc szczerze, zacząć jakoś tak szumnie i dumnie, 
ale może to lepiej, że zmienności mi nie brak.
Tęsknię za śpiewem ptaków, dość mam szumu samochodów i mokrych chodników, 
zimnego nosa, samotności.
Ostatnio kłębi się we mnie wiele myśli, spostrzeżeń. Piszę i kasuję, piszę i kasuję.
Nadaję się, lecz chyba nie dziś, a przecież w mojej dzisiejszej tułaczce z każdym krokiem wbijałam sobie skrupulatnie do głowy te wszystkie słowa, by ich nie zapomnieć.
I nie zapomniałam, tylko ucierpiała jakość, zdolność przekazu.

Postaram się rzadziej przeklinać.
Utwierdziłam się w braku chęci posiadania pekińczyka w przyszłości.


Oto się rodzi wobec świata
nowa bajka, nowy sen.
rozszyfrowuję, uczę się bezszelestnie,
a głos w środku 
coraz donośniejszy.

"O siebie, o jutro, o nas"
Ja także.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz